Plastik to materiał, który miał rozwiązać wiele problemów świata. Jest lekki, trwały, tani, odporny na wodę i nie rdzewieje. Miał być cudownym tworzywem przyszłości. I rzeczywiście w wielu dziedzinach zrewolucjonizował przemysł, ułatwił transport, medycynę, nawet codzienne życie. Ale dziś wiemy już, że ten „cud” ma swoją cenę. I to niemałą. Bo plastik, choć wygodny, nie znika. On zostaje i to na bardzo długo, a planeta zaczyna się pod tym ciężarem uginać.
Plastik wszędzie – czyli gdzie się nie obejrzysz, tam on
Spróbuj przez chwilę rozejrzeć się dookoła. Co widzisz? Może butelka z wodą, długopis, opakowanie po chipsach, torba z zakupami, słuchawki, myszka komputerowa, obudowa telefonu. Większość z tych rzeczy zawiera plastik. I nawet jeśli nie w czystej postaci, to jako składnik większej całości. Niektóre z nich używasz codziennie, inne tylko raz, a potem lądują w koszu.
To właśnie ten jednorazowy plastik jest największym problemem. Torebki foliowe, sztućce, słomki, opakowania po kanapkach, folie z warzyw, kubeczki na wynos. Wszystko to ma bardzo krótki czas życia w naszych rękach, ale bardzo długi czas życia poza nimi. Rozkładają się nie tygodnie, nie miesiące, ale setki lat. Jedna reklamówka może przetrwać dłużej niż osoba, która ją wyrzuciła.
I chociaż coraz więcej krajów wprowadza ograniczenia dla plastiku jednorazowego, to wciąż produkujemy go ogromne ilości. Rocznie na całym świecie powstaje kilkaset milionów ton plastiku. I z tej góry tylko niewielka część trafia do recyklingu. Reszta ląduje na wysypiskach, w oceanach, w lasach, a nawet w naszych ciałach.
Na stronie poranka, przeczytasz jak ogromny wpływ mają tworzywa sztuczne w życiu człowieka. Niestety ale planeta ma coraz więcej plastiku, z którym nie może sobie poradzić.
Mikroplastik – niewidoczny, ale wszędobylski
Mikroplastik to plastik w wersji mini. Są to maleńkie cząsteczki tworzyw sztucznych, które mają mniej niż 5 mm średnicy. Powstają z rozpadu większych odpadów, np. butelek czy opakowań, albo są dodawane celowo do niektórych kosmetyków, peelingów, past do zębów. I tu pojawia się problem, bo im mniejsze, tym trudniejsze do usunięcia z otoczenia.
Mikroplastik trafia do gleby, do wody, do organizmów zwierząt, a finalnie do ludzi. Ryby go połykają, ptaki mylą z pokarmem, a my? No cóż, jemy ryby, pijemy wodę, oddychamy powietrzem. I choć brzmi to absurdalnie, naukowcy już teraz znajdują mikroplastik w płucach, krwi, a nawet łożyskach ludzkich dzieci.
Niektóre badania sugerują, że mikroplastik może wpływać na gospodarkę hormonalną, układ nerwowy i odporność. Ale nawet jeśli jego wpływ na zdrowie nie jest jeszcze do końca poznany, jedno wiemy na pewno – nie został stworzony z myślą o tym, by krążyć w naszych organizmach.
Problem w tym, że nie da się go tak po prostu zebrać. Mikroplastiku nie wyłowisz z oceanu siatką. On jest już wszędzie, nawet w śniegu na Grenlandii i w powietrzu na szczycie Mount Everestu. To nie przesada a to fakty.
Zwierzęta płacą najwyższą cenę
Zwierzęta nie wiedzą, czym jest plastik. Nie odróżniają foliowego woreczka od meduzy ani kawałka pianki od jedzenia. Dlatego każdego roku miliony morskich stworzeń giną przez połknięcie plastiku. Żółwie duszą się słomkami, delfiny zaplątują się w sieci, ptaki karmią swoje pisklęta śmieciami, które mylą z pożywieniem.
Czasem to zdjęcia z plaż, martwych albatrosów z żołądkami pełnymi plastikowych zakrętek uruchamiają wyobraźnię. Ale problem nie kończy się na oceanie. Również lądowe zwierzęta, w tym bydło, psy czy ptaki miejskie, cierpią z powodu plastiku. Odpady przyciągają je zapachem jedzenia, a potem kończy się tragicznie.
Do tego dochodzi skażenie łańcucha pokarmowego. Jeśli ryba zje plastik, a potem zje ją większa ryba, a potem człowiek to plastik wędruje dalej. I choć nie rozkłada się całkowicie, to sieje spustoszenie po drodze. Uszkadza jelita, zmniejsza wchłanianie składników odżywczych, a czasem po prostu zatyka układ pokarmowy.
Zwierzęta nie mają wyboru, działają instynktownie. Ale my ten wybór mamy. I skoro to my produkujemy ten plastik, to chyba do nas należy też odpowiedzialność, żeby nie zamienić planety w jeden wielki śmietnik.
Odwiedź stronę, https://poranek.pl/baza-wiedzy/gospodarowanie-zasobami/, a dowiesz się więcej.
Recykling to za mało – potrzebna zmiana podejścia
Wielu ludzi uważa, że skoro segreguje śmieci, to już zrobiło swoje. Ale niestety nie cały plastik da się przetworzyć. Niektóre rodzaje tworzyw są zbyt trudne lub nieopłacalne do recyklingu. Inne są zanieczyszczone resztkami jedzenia i trafiają do spalarni albo na wysypiska.
Recykling to oczywiście dobry krok, ale nie może być jedynym rozwiązaniem. Musimy myśleć wcześniej zanim coś kupimy, zanim sięgniemy po kolejny foliowy woreczek, zanim wrzucimy kolejne jednorazowe opakowanie do koszyka.
Może warto sięgnąć po worek bawełniany, pojemnik wielorazowy, butelkę na wodę z filtrem. Może zamiast kupować owoce w plastikowej tackach, można wybrać te luzem. Może nie trzeba pakować każdego ogórka w osobną torebkę.
Zmiana nie musi być drastyczna. Ale jeśli każdy zrobi coś małego, przestanie brać foliówki, zacznie pić wodę z kranu, zrezygnuje z plastikowych sztućców na pikniku to razem możemy naprawdę sporo. Bo tak naprawdę to nie chodzi o to, żeby kilka osób żyło zero waste idealnie. Lepiej, żeby miliony ludzi robiły to nieidealnie, ale świadomie.
Tworzywa sztuczne mogą służyć jeszcze przez wiele lat, ale to od nas zależy, czy będą pomagać, czy szkodzić. Bo planeta nie potrzebuje kolejnej sterty plastiku, ona potrzebuje oddechu.